poniedziałek, 7 października 2013

karkonoskie tajemnice...

tajemnicami są nadal :) przynajmniej dla mnie... ale od początku..

wracając wczoraj ze spaceru zobaczyłam bilbord - reklamę Karkonoskich Tajemnic w Karpaczu..  w domu sprawdziłam ofertę.. http://www.karkonoskietajemnice.pl   wygląda ciekawie.. wieczorna dyskusja czy damy radę finansowo.. hmm... jak  zaopatrzymy się całodziennie w kanapki i będziemy się ładnie uśmiechać co do ceny wstępu to.. kilka wyrzeczeń i damy radę :)

Wstaliśmy koło 8, szybkie śniadanie, kanapki na drogę, owoce, dla Gabrysia kaszka i jedziemy :):) .. w Karpaczu udało nam się znaleźć nawet bezpłatny parking :D  - na pewno będziemy z niego teraz korzystać :)

Dzieciaki były zafascynowane rzeźbą Ducha Gór, która stoi przy wejściu do budynku.. W holu Panie zaproponowały nam najpierw przeprowadzenie "testu" dzieciom... zeszłam z nimi do podziemi... no właśnie... i okazało się, że konieczna jest zmiana planów.. bo na dole jest dość ciemno, muzyka  i atmosfera mroczna.. hmm.. yyy mi się podobało :) ale Hanka zaparła się zanim zeszliśmy na dół.. Wiki stwierdziła, że jej się nie podoba, Niki miał oczy wielkie ze strachu i nie powiedział nic..
No to wyszliśmy i zdecydowaliśmy, że pójdzie tylko Sebastian i Maciej. Pani zaproponowała Maluchom kolorowanki a mi kawę :D  po skorzystaniu z szatni Hania z Gracjanem uznali, że jednak idą z nimi.. przypomniałam, że nawet nie zeszliśmy na sam dół..  ale pamięć dzieci widać ulotna..  poszli..  Dzieci usiadły przy stoliku a ja zeszłam po torbę Gabrysia.. w tym momencie Sebastian odprowadzał nasze dzielne dzieci na górę :D bo jednak nie dali rady nawet zacząć oglądać atrakcji tego miejsca :D
Poszli we dwóch :) - Maciejowi podobało się bardzo :) opowiadał potem legendy jakie usłyszał i co zobaczyli :) Polecam mimo wszystko :) dla tych o mocnych nerwach :D

  przed wejściem :) choć zdjęcie zrobione "po wyjściu" :)
Zanim się ubraliśmy znalazłam ulotkę mówiącą o wystawie klocków lego w Karpaczu :)  I byłam pewna, że naszych małych turystów nic tam nie wystraszy :) http://www.klocki.karpacz.pl/  Wystawa jest interaktywna - wiele modeli się porusza.. SUPER! I dla tych młodszych zwiedzających i dla starszych też :) Część modeli jest "z pudełka".. a część zaprojektowana i wybudowana "z głowy".. niesamowite.. a niektóre mega unikatowe!! I chętni mogą usłyszeć historie niektórych modeli.. chcieliśmy:)

 Statek z "Piraci z Karaibów" :) nawet miejsce dla Jacka się tam znalazło.. klocków imitujących morze jest.. 10.000!!
  I świątynia Wang ( po raz kolejny bez jednego gwoździa :) )
  Model "z kartonu" ale z wmontowanym oświetleniem :) -świetne wrażenie :)
  I takie nietypowe okazy :) też można było znaleźć :)
 
Tak się złożyło, że przy wyjściu z wystawy natknęłam się na kolejną ulotkę.. park bajek :) http://www.parkbajek.pl  Trzeba było spory kawałek ( a pod koniec to już stromo pod górę..) żeby na ulicę Wilczą się dostać, ale było warto :) W parku jest tyle atrakcji, że można tam spędzić spokojnie cały dzień :D  - my (niestety) nie mieliśmy tyle czasu...

 Hmm.. karuzela??  Nie wiem jak to nazwać :) choć niewątpliwie urządzenie to było wielką atrakcją :) - sunie "toto" po ziemi :) i kręci się w kółko :) - to dziecko/rodzic :) decyduje o tym jak długo :D ... nasze dzieci .. dłuuugo :)
 
 Na placu zabaw :)
 
 
 Słuchamy "Calineczki" :)
Moim zdaniem jedna z ładniejszych aranżacji :)
 
 W połowie ścieżki kolejny plac zabaw :) tu starsi chłopcy zawładnęli koparkami, a potem ścianą wspinaczkową :D, Gabryś rowerkiem z kierownicą jak w aucie , Hanka trampoliną i procami, a Wiki.. odpoczywała :)
  I ostatnia bajka :) znana bardzo i mimo to ciekawiła dzieci :) Fajne jest to, że bajki nie są długie ( poza Pinokiem) więc nie jest problemem dla bardziej ruchliwego dziecka wysłuchać jej całej :)
Na koniec ( w cenie biletu) dzieci zjechały pontonem po specjalnym torze... To było "straszne" ( choć wszyscy poza mną twierdzili, że cudowne, fantastyczne, extra, "jeszcze, jeszcze" ( to Wiki)).. przysięgam, że nikt nie byłby w stanie mnie namówić, żebym na TO wsiadła i zjechała...  Zdjęć z tej "atrakcji" nie ma.. byłam z zbyt dużym szoku, żeby myśleć o aparacie :D
Pogoda piękna.. dzieci się rozbierały całą drogę :D ( choć powrotną do busa  to już ubierały ))

  Za pozwoleniem Pana z obsługi idziemy "na skróty"  - stokiem :) Tu już w kurtkach.. 5 minut później na dole będą i czapki i szaliki i rękawiczki :D

 W związku z tym, że byłam pewna, że żadne z dzieci poza naszymi naturalnymi :D  nie jadło oscypka zatrzymaliśmy się przy jednej z budek ;D Okazało się, że miałam rację - to była premiera :D - udana na dodatek, bo serki smakowały wszystkim :D ( poza Hanią , która stwierdziła, że błeee... ale nie miała problemów ze znalezieniem chętnych na jej kawałek :))

No i Gracjan .. w końcu zobaczył góry :) - radość -bezcenna :)  226 zdjęć zrobionych :)  pamiątka jest :)










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz