poniedziałek, 9 czerwca 2014

.. radość najpiekniejszych lat...

.. weekend, który właśnie minął należał do tych bardzo aktywnych :) aktywnych i radosnych :)


.. sobotni poranek rozpoczęliśmy Festynem Rodzinnym u Macieja w szkole:)  ... jak co roku było meeega upalnie ;) i sympatycznie :)    z rąk Pana Prezydenta otrzymaliśmy nagrodę za udział w konkursie plastycznym :)  Oliwcia dostała nagrodę specjalną - jako najmłodszy uczestnik konkursu :)
Pierwsze miejsce wśród przedszkolaków zajęła "nasza"  Maja :D - CUDNIE :)

Maciej wziął udział w biegu "stop przemocy", a dziewczyny bardzo chętnie korzystały ze wszystkich atrakcji - konkurencji sportowych :)





 Najważniejsza jest współpraca :)



 Pierwszy raz poza salą...  Nadia :)
 
 
...ii Hania :)  ... myślę, że dla obu oklaski będą motywacją do dalszych treningów :)
 
 
 
 
... popołudniu udaliśmy się na kolejny Festyn :)...  tym razem ... na dach... piasek, palmy, leżaki... tylko morza brakowało :)... chyba tylko dorosłym, bo Dzieci znakomicie radziły sobie z brakiem wody przy pomocy.. fontanny :):)
 
.. tu w czasie konkursu na zamek z piasku :) Nasza drużyna wygrała :)


 :)

 Hania pilnuje zamku :)
 
 
Do domu wróciliśmy na tyle późno, że akurat na kolację :).. chciałam żeby Dziewczynki były wyspane bo w niedzielę czekała nas wycieczka do Wrocławia :)
 
Nadia i Vanessa  brały udział w pokazie mody we Wrocław Fashion Meeting. Prezentowały projekty http://agnieszkalisiewicz.wordpress.com/
 Zero stresu :)  Nadia prezentowała cudną sukienkę w duże grochy :) .. trochę denerwował ja spadający kapelusik.. Nadia miała iść z pluszakiem , ale przed  samym wyjściem na scenę stwierdziła, że nie chce nic nieść bo jej wypada :)

 Vanesska w sukience w gąski :D Miałam niewielkie obawy czy w ostatnich chwili V. się nie rozmyśli... ale w życiu ;).. nie mogła się doczekać kiedy będziemy oglądać ją "na telewizorze" :).. wychodziła jako ostatnie ( albo przedostatnie) dziecko -wiec jej cierpliwość była wyjątkowo przetestowana :)
 
 
Po pokazie poszliśmy pooglądać
kreacje projektantów .. było kilka takich, które mnie zachwyciły.. Można było znaleźć tam unikalne ubrania, buty, biżuterię i dodatki.
Dziewczyny sporo czasu spędziły przy biżuterii - bardzo nietypowej www.wzorynatury.pl  .. niesamowite :)
 
 
W związku z tym, że zostało nam trochę czasu, a pogoda piękna zdecydowaliśmy się na wizytę w dinoparku...  hm.. jakbym wiedziała, że  cienia nie ma tam ani trochę myślę, że odpuścilibyśmy wizytę tam i odwiedzilibyśmy park japoński..
Mimo wszystko - Dzieciom w parku podobało się bardzo :) wyszalały się i wybawiły :) - informację o powrocie do Domu przyjęły z lekką dozą niezadowolenia :D
 
 Trochę wody dla ochłody :) I tym razem z fontanny korzystały jedynie Nadia i Hania - i im potem było najprzyjemniej :) - zanim doszliśmy do parku dinozaurów były już suche..

 Nadia chciała postrzelać z łuku... nie bardzo wiedziała jak się za to zabrać.. ale od czego jest starszy "brat" :)

 Sebastian uczy Hanię rzucać :)
 
Jeden z eksponatów wydawał dźwięki i poruszał się czym wzbudził bardzo duży niepokój u Vanesski :) za to kozy podobały jej się wyjątkowo :)
 
Jutro ( a właściwie już dzisiaj) znowu szkoła..  oby do wakacji..

 
 

 

środa, 4 czerwca 2014

Zawładnął moim sercem...

obślinił, opluł, zasmarkał.. nawet obsikał.. i kurcze.. może to i dziwne.. ale nie miało to dla mnie najmniejszego znaczenia.. .. o Kim mówię?  .. o Małym Chłopcu...

.. może zacznę od początku...

w poniedziałek miałam się pojawić w poradni .. lekarz miał zdecydować czy potrzebne Olince badania da się zrobić ambulatoryjnie.. byłam pewna, że moja moc :D przekonywania jest tak silna, że dam radę wyprosić, żeby te badania jednak zrobić w ciągu jednego dnia.. Nie dało się..  Kilka godzin później lekarz "na górze" stwierdził, że właściwie ten, który nas przyjmował mógł dać nam zlecenie na konkretne badania ( zwłaszcza, że wyniki i tak za trzy tygodnie..) i nie wiadomo dlaczego tak się nie stało..
Dziś jestem pewna, że tak miało być..  Razem z nami na oddział został przyjęty On..  Przypadkiem (?) trafił na moją salę..  króciutko po przyjęciu do szpitala został sam..
Bardzo szybko okazało się, że na oddział został przywieziony przez wychowawcę dd.. żegnając się z nim rzuciła .. "do środy szybko zleci".. i wyszła.. 

.. nie będę ściemniać, że do Młodego nie ciągnęło mnie od razu.. ale jakoś tak.. hmm.. nie wiedziałam czy mi wolno..

W związku z tym, że nie do końca byłam przygotowana na kilkudniowy pobyt w szpitalu i Sebastian miał dowieść mi to co potrzebne.. podpowiedziałam mu żeby od razu wziął jakieś zabawki dla Małego bo opiekunka zostawiła mu klocka ( jednego) i grzechotkę.. ( trochę później się okazało, że nie ma też mydła, ręcznika, piżamki, butelki na mleko... pierwszej nocy spał w .. ogrodniczkach sztruksowych..)

.. wyjątkowo Oliwcia usnęła w dzień  .. nie umiałam inaczej...  poszłam "pogadać" z Jasiem*  zaniosłam mu książeczki, obrazki z gier, które wzięłam O...
..moje "problemy" skończyły się popołudniu jak zobaczyłam, że Jaś zaczyna się kiwać :( .. z niewielkim wahaniem wyciągnęłam ręce..  Jaś odpowiedział bez najmniejszego wahania.. wyciągnął swoje łapki i uśmiechnął się najpiękniejszym uśmiechem..  uśmiechem bezinteresownym.. .. i już byłam jego.. eh.. i już wiedziałam, że to potem odchoruję..

Wiedziałam, że nie ma możliwości na szczęśliwe zakończenie naszej znajomości -w przypadku Jasia - przynajmniej nie takie jak ja bym sobie życzyła, czy jakie "sugerował" personel oddziału.. Bo ja już wiem, że historie jak z "Listów do M" zdarzają się jedynie w filmach.. w życiu Dziecko często jest na końcu ...
W ciągu tych trzech dni wielokrotnie słyszałam, że szkoda, że Jaś nie mógłby być u nas.. tak samo wielokrotnie tłumaczyłam, że nie ja podejmuję takie decyzje.. że nie ja jestem osobą decyzyjną..

Wiedziałam i dawałam mu to co mogłam wiedząc, że się przywiązuję.. wiedząc, że potem serce będzie krwawić, wiedząc, że  być może to jedyna "normalność" w ciągu jego trzyletniego życia..

Dziś nie spałam długo .. wieczorem nie mogłam usnąć.. w nocy Jaś płakał.. wstawałam głaskałam po pleckach - uspokajał się.. kładłam się to łóżka płacz zaczynał się od nowa.. no to wstawałam.. i tak przez godzinę od 3.30 do 4.30..  i jak to w szpitalu pobudka o 6 rano..

Jaś powinien być dziś odebrany.. jak ja opuszczałam oddział personel nie wiedział czy jest to faktycznie ostatni dzień Małego na oddziale.. bo "często się zdarza, że Dzieci placówkowe nie są odbierane w tym dniu kiedy jest umówione ich odebranie"..

Godzinę przed naszym opuszczeniem szpitala słyszałam, że Jaś potrzebuje rehabilitacji, "zwykłej" stymulacji, że powinien znajdować się w Rodzinie, a nie w placówce, że potrzebuje motywacji, Rodziny...

... na szczęście.. /dla mnie/ ..  jak opuszczałam z Olisią oddział Jaś był na kolejnych badaniach.. domyślałam się, że  wyjdziemy zanim wróci.. dostał buziaka w czoło..

Ostatnie dwa dni wspominam ze łzami w oczach.. bo wiem, że Jaś mógłby mieć lepiej..


        .. wiem też że świata nie zbawię.. i takich Dzieci jak Jaś jest wiele.. czekamy na kolejne Dzieci, które będą mogły wychowywać się w naszej Rodzinie .. które będą mogły znowu uwierzyć dorosłym, które będą mogły poczuć się kochane, akceptowane.. które będą mogły mieć Dom..


* Jaś - to imię wymyślone, choć Chłopiec istnieje i opisane wydarzenia naprawdę miały miejsce..

Dzień Dziecka Part 2 :)

..  w planach była "gra miejska".. ale nie została zorganizowana ;) .. przynajmniej nie w takiej formie jakiej my oczekiwaliśmy..

Mimo tego atrakcji i tak była cała masa :)

 Dzieci robiły tratwy - na tyle samodzielnie na ile pozwalały im umiejętności.., Żagiel na tratwy również był ozdabiany wg inwencji twórczej ozdabiającego - tratwa na zdjęciu jest Nadii

   Organizatorzy zadbali też o watę cukrową :) .. i w tym wyjątkowym dniu "zapomniałam", że to sam cukier ;) i Dziewczyny stanęły w kolejce :)

 Razem z piratami można było poznać bardziej i mniej znane zapachy.. pieprzu, wanilii, paczuli, czekolada...
 
Młodzi aktorzy z Krakowa pokazali też przedstawienie o Robinsonie Cruzoe - trochę śmieszne, trochę straszne :) - Dziewczyny oglądały z otwartymi buziolami :)
 
  Starsze Dziewczynki potem ozdabiały kartonowe ptaszki za pomocą brokatu, który jak nietrudno się domyśleć znajdował się potem wszędzie..

  Maaaaasa czasu przy ozdabianiu nam minęła :)
 
 
W tym czasie skorzystaliśmy z możliwości zrobienia zdjęć przez http://halenka.flog.pl/pf/
 
..  miałam też przyjemność posłuchania ..Doroty Zawadzkiej ( znanej też jako "super niania") .. cieszę się, bo to co mówi jest bliskie moim poglądom.. mam nadzieję, że uda mi się w końcu uczestniczyć w warsztatach, które będzie prowadzić :)
 
 
 
..  dziś powstaje jeszcze jeden wpis..  zapraszam już teraz.. :)
 

sobota, 31 maja 2014

Dzień Dziecka part1 :D

.. co z tego, że sobota jak już punkt 8 miałam być na stanowisku ;D w Zespole Placówek Specjalnych :) wstaliśmy dużo wcześniej niż w tygodniu, bo ja jak ja, ale musiałam przygotować wszystkie dziewczyny tak, żebyśmy już o 7.30 mogli wyruszyć :).. z niewielkim opóźnieniem - udało się :)
Masa przygotowań - bo w różnych salach szkoły nauczyciele przygotowali różne zadania , do tego trzeba było wymyśleć i przygotować/znaleźć właściwy strój.. ale wszystko udało się fantastycznie :) niektórzy przebrali się tak, ze musiałam się bardzo przyglądać, żeby poznać kto jest kto :) .. była Królowa Śniegu, Czerwony Kapturek, Smok, Królewna Śnieżka.. nawet Gargamel z kotem ( najprawdziwszym) i ze smerfami w klatce, Panowie genialnie przebrani za Królów :) - Dzieci patrzyły zafascynowane jak wokół tyle bajkowych dorosłych :)
Dziewczynki dostały karty i chodziły od sali do sali zdobywając pieczątki :)

 Dziewczynki z pomocą Indianek przygotowują opaski z kolorowymi piórami :)

 Hania - eksperymentuje :) w momencie uwiecznionym na zdjęciu tworzy obrazki z kolorów.. potem "magicznie" sprawi, ze kolor "zniknie"

 Nadinka już w opasce koloruje gumisie :)

 a tu konkurencje sportowe :)
 
.. Ze szkoły wyszliśmy przed 13.. miałam olbrzymią ochotę gdzieś pojechać, ale gdzie? godzina taka, że na pewno nigdzie daleko, totalnie nie byliśmy przygotowani od strony prowiantowej, no i bus - niby podreperowany, ale ciągle straszący, że gdzieś stanie..  przypomniałam sobie, że ktoś gdzieś chwalił Ranczo Grapa - niedaleko Złotoryi..  stosunkowo sprawnie znalazłam w telefonowym necie kontakt, Sebastian zadzwonił po szczegóły.. i za moment byliśmy w drodze :)
.. w Złotoryi szybkie zakupy w dyskoncie ;) i wczesnym przedpołudniem byliśmy na miejscu..
 
powiem krótko .. WOW.. 
 
 To zdjęcie akurat było robione już tuż przed wyjazdem.. ale spotkanie z pawiem było tuż po wejściu za bramy Rancza.. Pierwsza zauważyła go Hania komunikując to krzykiem.. "Mamusiu  patrz.. patrz.. tam idzie PAWEŁ" dopiero po chwili doszliśmy, ze chodzi o pawia :)
.. jest tam jeszcze??

 Króliczki ( a może zajączki?)  bardzo absorbowały nasze Dzieci.. zwłaszcza te maleńkie..  to była najmniejsza odległość na jaką udało się podejść Dziewczynkom :) zanim zwierzątko uciekło

 tu jedna z prób Vanesski :)

 Nadia i Hania większość czasu spędziły na placu zabaw zbudowanym na podobieństwo "parku linowego" :)

 Oswajamy (się) z osiołkiem :).. Vanesska zeszła z rąk dopiero za trzecim podejściem, ale wtedy już na całego :)  w ogóle się nie bała :)
 
 My się dobrze bawiłyśmy a Sebastian zadbał o to żeby było co zjeść :)

 

 Zwierzęta chętnie podchodziły i oswajały Dzieci :-P..
 
.. to był dobry, cudny dzień.. oby więcej takich :) jutro - oby dopisała pogoda bo plany są ambitne :)


 
 
 

piątek, 30 maja 2014

Dzień Rodzicielstwa Zastępczego :)

Dzień Zastępczej Mamy i Zastępczego Taty i ich Dzieci :) .. wypada pomiędzy Dniem Mamy a Dniem Dziecka :)...  ani w Legnicy ani w okolicach z tej okazji nie było żadnych atrakcji ;)   Duża Akcja była w Krośnie ( ale tym daleko, daleko - na podkarpaciu;).. .. za to w Świdnicy ma być Festyn Rodzinny z tej okazji .. jak się uda - skorzystamy bo to niedaleko :)
To też dobry czas na przemyślenia, refleksje..

Jutro za to Dzień Rodziny w Szkole- będę wróżką :) - jak co roku Dzieci też idą i myślę, że będą się dobrze bawić, bo atrakcji ma być cała masa :) Ja jestem współodpowiedzialna za Quizz bajkowy :)

Dzisiaj byłyśmy na przedstawieniu "Pomocnicy Pani Wiosny" - był to teatrzyk kukiełkowy :) aktorów było dwóch :) pogodny i radosny - Dzieciom podobało się baaaardzo :) w sumie szkoda, że tak niewiele mamy okazji na oglądanie przedstawień, bo w Legnicy są bardzo rzadko - ale jak już są korzystamy ile się da :)
Po przedstawieniu wracałyśmy do domu na nogach.. złapał nas deszcz.. w sumie deszcz to za dużo powiedziane.. kropiło.. Nadia i Hania były zadowolone.. tak omijały kałuże, że ostatecznie i buty i skarpetki miały mokre .. ale co tam ;) biegały dookoła nas i chichotały tak, że nawet nie szkoda mi było tych butów ;).. za to Vanessa średnio szczęśliwa.. bo "kapie ciociu".. kaptura nie miała .. chustka na szczęście na głowie więc jak jeszcze truskawkami była dokarmiana to jakoś doszła z kwaśną miną ( bynajmniej nie z powodu truskawek:)) ale przynajmniej bez ani jednej uronionej łzy.. za to Oliwia.. aj.. nie powiem, że płakała.. bo płaczu, łez było niewiele.. Oliwia uznała, że po drodze zaznaczy swoją niezależność i odrębność.. krzyczała/piszczała całą drogę.. że Ona "sama", "nie dotykaj", "nie popychaj".. tylko jak puszczałam jej rękę lub przestałam ją "popychać" ( czytaj: iść z opierającą się plecami o moją dłoń Oliwią) to stawała/kładła się na (mokrym) chodniku twierdząc, że "nie idzie"..  jakby pogoda była sprzyjająca dałabym spokój, poczekałabym aż przejdzie.. ale było mi zimno, jako jedyna byłam bez kurtki, Vanessa wzrokiem dawała mi do zrozumienia, że chciałaby jak najszybciej znaleźć się w domu.. no to szłyśmy.. Oliwia przestała krzyczeć pod samym domem.. aż się dziwnie cicho zrobiło :)

Na kolację obiecany koktajl truskawkowy. Nadia i Vanessa wymyśliły, że pasuje on idealnie do płatków kukurydzianych :D  - smacznego ;)   ja płatki odpuściłam :)

czwartek, 29 maja 2014

kałuże + dziecko = :-D

.. generalnie spaceru nie było w planach .. miałyśmy po prostu spacerkiem pójść na Capoeirę.. Hania w związku z tym, że  przemoczyła buty wracając ze szkoły założyła kalosze..  Jeszcze po drodze na zajęcia było w miarę spokojnie.. natomiast z powrotem.. Nadia mimo, ze bez kaloszy wróciła w przemoczonych butach, Hania miała nawet majtki mokre, z kaloszy wylewałyśmy co trochę wodę.. Jedynie Oliwia i Vanessa odczuwały średnią  przyjemność z wody :)  zobaczymy jak będzie jutro.. może w kaloszkach kałuże zostaną lepiej przyjęte :)

 
Oliwia -zgodnie z sugestią/zaleceniem Pani od terapii śmiga na paluszkach i piętkach :).. nie powiem, że jest szczęśliwa z tego powodu, ale idzie jej coraz lepiej. Dziś zaczęłyśmy też próby wchodzenia po schodach z naprzemiennym stawianiem stóp.. Mamy za sobą też początki zabaw z muszlą.. po trzecim dniu widzę efekty.. . ćwiczymy codziennie, czasem Olisia współpracuje bardziej, czasami mniej -wtedy konieczna okazuje się zmiana ćwiczenia na takie, do którego większa współpraca nie jest konieczna ;-P  

Ćwiczymy też z Nadią.. z przerwami na odpoczynek prawie godzinę - ale Nadia właściwie zawsze chętnie wykonuje zadania więc idzie nam to szybciej i sprawniej :)

.. od jakiegoś czasu zakochana jestem w cottonelove :D  ... po raz kolejny biorę udział w konkursie, w którym można je wygrać, bo póki co  są poza naszym zasięgiem (cenowym) :).. widzę je nad łóżkiem Nadinki i na półce w pokoju gdzie stoją łóżeczka :)  pięknie wyglądają :)
no to sobie powzdychałam :D

.. jutrzejszy plan dnia przewiduje pilną i bezdyskusyjną wizytę w wypożyczalni kostiumów teatralnych.. w sobotę w Zespole Placówek Specjalnych w Legnicy odbywa się impreza z okazji Dnia Rodziny, na której jestem odpowiedzialna za "stoisko" z Quizami Bajkowymi :) .. przebranie dla wszystkich biorących udział dorosłych jest obowiązkowe.. nie wymyśliłam nic wcześniej i oczywiście na ostatnią chwilę wpadłam na tą wypożyczalnię.. Już kiedyś z niej korzystaliśmy - jak szliśmy na bal karnawałowy -chyba z 2 lata temu  więc na pewno coś znajdę :)
Popołudniu natomiast - o ile pogoda - i samopoczucie Dzieci pozwoli - wybierzemy się do Domu Kultury  na przedstawienie teatralne "Pomocnicy Pani Wiosny" :)


W imieniu Dzieci dziękujemy Panu Andrzejowi za czekolady :), Panu Arturowi za grę i pozostałą zawartość przesyłki :), firmie Victoria m.in za art. papiernicze, Kubie i Pani Marcie za muszlę Billibo :)

poniedziałek, 26 maja 2014

26 maja :)

Miały być zdjęcia z urodzin i są :)

 Tort ozdobiony słodkimi truskawkami, i ..koronami :) jak na księżniczki przystało :)

 

 Dzieci zafascynowane patrzyły na zaprezentowany im teatrzyk cieni :)
 
 
Wczoraj byliśmy w teatrze.... Bohaterami przedstawienia jest lis, dzik i jętka jednodniówka..
To mądra i piękna sztuka. Nie tylko dla dzieci. Reżyserka Agata Kucińska nie tylko pokazuje, że nie należy bać się rzeczy nieuniknionych, ale także uczy, że warto żyć chwilą, bo nie wiadomo, co będzie jutro. (skopiowane z opisu na stronie http://teatr.legnica.pl/   Dzieciom się podobało. Vanesska momentami zakrywała oczy, zaglądając spomiędzy palców - wzięłam ją na kolana i od razu było lepiej :) .. drugie kolano zajęła Oliwcia :)  Hania już po spektaklu stwierdziła, że chętnie poszłaby jeszcze raz :)
 
Dzisiejszy poranek przywitał mnie życzeniami odśpiewanymi przez Hanię :) i kwiatami oraz śniadankiem przyniesionymi przez Macieja :)
 
Ze względu na to, że dziś poniedziałek, fizycznie nie było możliwości na "świętowanie" Dnia mamy :)  ale teraz pod koniec dnia stwierdzam, że choć trochę męczący to był dobry dzień,  z masą pozytywnych emocji, z dobrymi wiadomościami :)
Mam nadzieję, że to był dobry początek bardzo dobrego tygodnia :):)
 
 
 
 

sobota, 24 maja 2014

urodzinowo :)

Dzisiaj oficjalnie świętowaliśmy urodziny Nadii i Oliwii :) .. Był pyszny tort :) .. miał być robiony przeze mnie.. ale hmm.. biszkopt nie urósł.. nie wiem dlaczego - robiłam jak zawsze.. a on.. postanowił zostać na wysokości wylanego ciasta surowego..   dzisiaj rano na szczęście cukiernie otwarte.. Bezowy z truskawkami.. wierzch idealnie gładki i płaski więc bez problemu mogłam go przyozdobić :):)
.. cały wieczór spędziłam za to na innych wypiekach :) i tworzeniu tęczy galaretkowej w kubeczkach :):)
 ciasteczka w pierwotnej wersji "pszczółkowe" ::) dzisiaj były w dwóch opcjach: mleczne i orzechowe ;)

 pralinki :) - przepis taki jak na pop cakes :)  - po tym jak zabrakło mi patyczków :):)

 

.. Pop  cakes pierwsze próby.. smakują na szczęście lepiej niż wyglądają :) ( tak tak wiem, wyglądają ok.. ale w próbach "porówniania" z gogle wypadają jednak ... słabo ;)).. ważne jednak, że Dzieciom się podobały i im smakowały :) .. po wczorajszym wieczorze uznałam, że moja przygoda z "lizakami" się zakończy po tym pierwszym razie.. są dość pracochłonne, czekolada nie "układała się" tak jakbym chciała.. masa z niebieskiej czekolady nie miała takiej konsystencji jaką ja bym chciała.. no i wygląd.. w głowie miałam zdjęcia z netu.. i nie wyglądały one jak moje lizaki..    dzisiaj rano uświadomiłam sobie, że w lizakach jest masło orzechowe a Maja i Oliwia orzechów nie jedzą...  na szczęście ciasto czekoladowe jeszcze miałam.. szybko zorientowałam się czym zastąpić te nieszczęsne orzechy i do dzieła :):).. za drugim razem poszło mi znacznie sprawniej i chyba lepiej..
 
 lizaki ciasteczkowe zwane -pop cakes.. pyszne.. ba.. genialne nawet bym powiedziała.. tu na zdjęciu wersja bezorzechowa ( masą zlepiającą jest biała czekolada i mascarpone) .. znacznie okrąglejsze, gładsze :)
 
Dzieci na zabawie bawiły się cudnie ;):) Najpierw basen z kulkami, potem zabawa z chustą i zawody na przeróżnych pojazdach :D.. a potem.. deszcz i .. zabawa musiała przenieść się do sali.. wielki zamek dmuchany  i teatrzyk dopełnił Dzieci zachwytem :)
Hania już pytała czy jej urodziny również możemy zrobić w "Fabryce Marzeń" :)
..możemy.. ale kolejnym razem odpuszczę z jedzeniem.. bo mieliśmy mały kłopot ;) na początku zabawy Dzieci były tak bardzo zaabsorbowane pełnym stołem, że jedzenie musiało "zniknąć", żeby niektóre poszły się bawić :)..  .. zdjęcia urodzinowe pojawią się w poniedziałek :)
 
Popołudniu Oliwię odwiedziła dziś też mama z prezentem urodzinowym :)
 
 
Wczoraj Nadia i Hania otrzymały zaproszenie na zabawę Kubusiową w "Tuptusiowie" :)  Dziewczyny z innymi dziećmi  kolorowały Kubusia, przeciągały linę, malowały buzie i tańczyły :) Było baaardzo miło :)



Jutro natomiast idziemy do teatru na przedstawienie dla dzieci "Tylko jeden dzień" :) dla młodszych Dziewczynek będzie to pierwszy raz w teatrze. Mam nadzieję, że będzie im się podobało :).. pamiętam, że "Niekończąca się opowieść", na której byliśmy w ubiegłym roku lekko przestraszyła Hanię i małego Maciusia :)

niedziela, 18 maja 2014

i kolejne dobre pożegnanie :)

.. niestety razem z Oliwią "pomieszkałyśmy" kilka dni w szpitalu.. w sumie - co się potem okazało nieco niepotrzebnie.. ale "zasady"..  dla mnie - patrząc z boku - wszystkie badania które miała zrobione w 3 dni można było zrobić w jeden dzień.. zwłaszcza, że żadne z badań nie wykazało nieprawidłowości..  dostałyśmy skierowanie do specjalisty.. Mamy dwa tygodnie "przerwy".. a Oliwia dołączyła do Hani w diecie bezmlecznej.. dobrze chociaż, że Oliwia nie jest wielką miłośniczką mleka :)
Maleńka była bardzo dzielna :) poza pobraniem krwi, które samo w sobie nie jest przyjemne, żadne z badan nie było bolesne.. a nam się nie nudziło :)
 Jedna gazeta a może dać tyle radości :)

 ooo.. taka jestem duuuuża :)

 :)
Była czapka, peleryna, miecz :) gazetę można też porwać, pognieść  i wrzucać kulki do celu, a potem je porozrzucać i ... pozbierać, żeby rozrzucić jeszcze raz .. i pozbierać :)

Jak wchodziłyśmy do sali -byłyśmy same w pokoju :)... dwie godziny później Oliwcia miała już dwie koleżanki.. a jak wychodzimy  dziewczynek było już 5 ( poza Olisią)..


Dwa dni temu - w piątek.. pożegnaliśmy się z Klaudynką :) Oczywiście nie obyło się bez babeczek do szkoły :) .. tym razem byłam mniej ambitna w związku z czym  pieczenie nie trwało pół nocy ;) - ale nie zmieniło to smaku ww. :D były pyszne ;) mieszkała z nami krótko, bo tylko dwa miesiące.. cieszy mnie to, że przyczyniliśmy się pośrednio do tego, że jest z Rodzicami :) Dużo szczęścia kochani :)

.. W związku z powyższym od soboty zostaliśmy z trójką Dzieci i 5 wolnymi miejscami... mam wielką nadzieję. że nie długo łóżka dziecięce pozostaną puste.. jest tak wiele Dzieci, potrzebujących umieszczenia w rodzinnej pieczy zastępczej, Dzieci którym moglibyśmy pomóc i ofiarować Dom...

Wczoraj miała odbyć się impreza urodzinowa - postanowiliśmy przełożyć ją na przyszły tydzień :) - oby pogoda tym razem dopisała...

Dzisiaj miałam a planie długi spacer, ale Dziewczyny zbojkotowały mój pomysł..  grałyśmy w planszówki, obejrzałyśmy Toy Story :), w sumie to dziewczyny oglądały, a ja usiadłam przy dokumentach ;)  popołudniem udało mi się je namówić na wyjście na podwórko..  o spacerze nie mogło być mowy, bo "zimno", ale pobieganie po podwórku i porzucanie przedwczoraj skoszona przez  Macieja trawą już było ok :) .. ja odpuściłam rzucanie - czytałam :) tym razem kończyłam książkę  D. Zawadzkiej. Mądre rzeczy pisze :) - akurat z tej pozycji niczego nowego się nie dowiedziałam, ale utwierdziłam przekonaniu, że dobrze postępuję ;) .. a to też ważne :)


W imieniu Oliwii - dziękuję cioci Sylwii za przysłany  prezent urodzinowy :)


poniedziałek, 12 maja 2014

urodzinowo :) - 4 lata Nadii :)

Kilka dni trwało zanim zrobiłyśmy zaproszenia na imprezę urodzinową Nadusi i Oliwii :)

kilka z nich poniżej :)



 
Do Nadii na urodziny w sobotę przyjechała mama, babcia i dziadek :) obie dziewczynki bardzo się z odwiedzin ucieszyły :) był i tort oczywiście :)
 
Kalendarzowo Nadia 4 latka kończyła wczoraj :) -było skromnie, ale nie mogło obyć się bez świeczek :)
 


  Tortu nie było.. ale były bajecznie kolorowe - pyszne galaretki :)

 Robiłam je w tajemnicy - i udało się - Dzieci nie wiedziały, że szykuje się pyszna tęczowa niespodzianka :)


 
Niektóre były z bitą śmietaną :)
 a dla Hani i Oliwki z samymi truskawkami :)

 Jeśli urodziny to i świeczki- cztery sztuki :) Nadia pomyślała o życzeniu a potem zdmuchiwała po jednej świeczce :) Mniam :D
 
Galaretki zniknęły  szybciutko :) 
Pograliśmy w "grzybobranie" - bez wspomagania Nadia wygrała 4 gry pod rząd :)
..później w planie by spacer.. ale było tak zimno, że już po 15 minutach dziewczęta prosiły o powrót do domu..  więc wróciliśmy :) pobawiłyśmy się chustą, porysowałyśmy :)
 
Na dzisiaj piekłam cały wczorajszy wieczór Nadii babeczki.. musze zainwestować w foremki bo pieczenie 30 babeczek po 8.. jest z lekka męczące .. a już nie próbuję w samych papilotkach bo są zbyt cienkie i muffinki wyglądają mało korzystnie..
 
.. dzisiaj Dziecięcia również zażyczyły sobie babeczek..  upiekłam.. ale tym razem bardzo uprościłam sobie zadanie.  ciasto "z proszku" z dodatkiem oleju, jajek i jogurtu ( zamiast mleka)..  jako dodatek truskawka w środek każdej babeczki :) Vanesska nie wytrzymała - poszła spać :) ale Nadia i Oliwka dzielnie czekały aż babeczki wystygną na tyle, że będzie można ich skosztować :)
 
 
Goście zaproszeni są na urodzinową sobotę :) wtedy będziemy świętować 4 urodziny Nadii i             3 Oliwci :)  ... w czerwcu w domu mamy kolejne podwójne urodziny ( Maciej na początku, Hania na koniec czerwca..).. a w naszej najbliższej rodzinie uroczystości w czerwcu jest... 5..
 
 
Dzisiaj pierwszy raz ! ( minęło 2,5 miesiąca odkąd Nadia chodzi na treningi Capoeiry) Nadia ćwiczyła całe zajęcia i nie dokuczała ani Panu ani Dzieciom :):)  nagrody była :)
.. zastanawiam się na ile motywacją były.. białe spodnie dresowe.. najpierw zażyczyła sobie je Hania..  tu moim warunkiem była chęć kontynuacji przez nią treningów ( bo to różnie bywa ;)) .. rozmowę słyszała Nadia - również zapytała o białe spodnie.. Nadia chodzić chce, ale u niej problem jest z tym że częściej przeszkadza w treningu niż w nim uczestniczy :)
Jeśli się okaże, że Dziewczyny są naprawdę chętne jestem zdecydowana na początku wakacji obu sprawić białe spodnie ;)
... białe oczywiście dlatego że strój ( spodnie) w capoeira są właśnie białe..
 
 
Jutro niestety czeka nas wizyta w szpitalu.. całkiem niespodziewanie pediatra wystawił Oliwii skierowanie na oddział.. Mam cichą nadzieję, że po zleceniu badan, ewentualnie skierowaniu nas dalej spędzimy tam maksymalnie kilka godzin.. Jestem prawie gotowa.. kredki, flamastry, książeczki, gra memo..
i już zastanawiam się jak - choć symbolicznie - będziemy obchodzić jej urodziny jeśli jednak spędzi je w szpitalu..
 
na koniec zostawiłam te lepsze wiadomości:)
 
Dzięki Pani Marcie i Kubie na piątek uda nam się uruchomić busa :):) - SERDECZNIE DZIEKUJEMY!
 
Dostałam odpowiedź że nasze zgłoszenie do akcji "Kot Kratkowy"  zostało przyjęte i będziemy mogli wyjechać na weekend wakacyjny do Krasiejowa i Opola :) Dzieci jeszcze nie wiedzą :)
Będą zachwycone :) Mam nadzieję, że do czasu wyjazdu zamieszkają z nami kolejne Maluchy i więcej Dzieci będzie mogło skorzystać z wyjazdu i odpoczynku :)
 
Pracownikom firmy Lodestone, Krzysztofowi i Agacie -  dziękujemy za puuzle, gry i książeczki dla Dzieci :)