wtorek, 30 lipca 2013

wyjazdowo ;)

W dniu wczorajszym musieliśmy pojawić Cię w PCPRze w Krośnie  Odrzańskim :) tzn.. Sebastian musiał :), a że koszty paliwa te same uznaliśmy, że można to wykorzystać  do wycieczki :) tereny województwa lubuskiego miłe dla oka więc sama przyjemność :) Przy okazji ja zawiozłam dokumenty, które i tak musiałabym wysłać najpóźniej dzisiaj :)

Chwilę pobłądziliśmy zanim znaleźliśmy właściwy budynek, ale udało się :)  Jak miło się wchodzi do "urzędu", gdzie same uśmiechnięte twarze, ludzie sympatyczni :)

Wykorzystałam "chwilę" czasu i poszłam z dziećmi na pobliski plac zabaw :) - chyba w związku z dość wczesną godziną byliśmy tam jedynymi użytkownikami :) oczywiście w drodze był czas na drugie śniadanie :) apetyty dzieciom dopisały :):) ale to się u nas nie zmienia :) Po zabawie zaproponowałam spacer i lody :) nikogo nie trzeba było namawiać :)

W drodze powrotnej zawieźliśmy Grzesia do domu rodzinnego. Chłopców zabierzemy w drodze nad morze - 16 sierpnia. 
Kolejnym przystankiem była Zielona Góra :) - dłuuugi spacer, plac zabaw, poszukiwanie Bachusików, moczenie łapek w fontannach :):)  Maciej miał ochotę na Muzeum Dawnych Tortur, ale uznaliśmy, że to nie jest dobry pomysł biorąc pod uwagę pozostałe dzieci..

Zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę w Lubinie żeby sprawdzić obecną na bilbordach reklamę „Wystawy magii i iluzji”.  Okazało się, że na co dzień  można skorzystać z  pięciu interaktywnych gabinetów :) chłopcy byli zafascynowani :)  Oprócz tego organizatorzy w każdą z kolejnych niedziel przygotowują dodatkowe atrakcje :)


Cieszę się bardzo bo dziś uzyskałam informację, że nasze dzieci będą miały możliwość wzięcia udziału w Festiwalu Rytmu i Ognia FROG, który  odbędzie się w dniach 17-18 sierpnia 2013.
Tu szczegóły jakby ktoś nie wiedział a miałby ochotę ;) http://www.trojmiasto.pl/frog

jarmarkowo :)

Mimo zapowiadanego upału postanowiliśmy nie zmienić planów i wraz z przyjaciółmi i ich dziećmi :) wybraliśmy się do pobliskiego Legnickiego Pola na Jarmark Ekologiczny :)

Nasze dzieci bardzo chętnie przystanęły przy stoisku z miodem. Słuchały z zaciekawieniem jak wygląda praca pszczół, ba..  mogły wszystko  zobaczyć na żywo.. Pytały.. dużo pytały i na każde pytanie otrzymały odpowiedź :)  Samodzielnie wykonały również świece :D

 (zdjęcie z internetu - ale dokładnie to mogły obejrzeć dzieci :))
 Dzieła dzieci :) wykonane z niewielką pomocą :)
 

Podczas jarmarku można było "zaliczyć" wioskę zdrowia. :) Przyznaję się - stchórzyłam :D - ale Sebastian i Aga odważni :) dali przykład :)  ważyli się, zmierzyli sobie ciśnienie, tętno, cukier,  dowiedzieli się również się jak powinno się prawidłowo odżywiać. Ja, Mariusz z dziećmi dzielnie im kibicowaliśmy :)  ( ale moja dzielność na kibicowaniu się skończyła.. zwłaszcza jak zobaczyłam igłę do mierzenia cukru :)) Mieliśmy możliwość skosztować pyyysznego jedzenia wegetariańskiego . Sok z pietruszki, kotlety z cukinii.. PYCHA :D dostaliśmy również przepisy więc na pewno będziemy próbować więcej :) zwłaszcza, ze dzieciom też smakowało :)

Dzieci na jarmarku nie było dużo.. więc nasze naprawdę skorzystały bardzo bardzo.. zamki dmuchane, wielki basen z piłkami .. dmuchane kule w basenie z wodą :) .. korzystały ile się dało ;) Dodatkowo dziewczynki zostały uczesane z wykorzystaniem koralików i kolorowych sprayów do włosów :) chłopcy ograniczyli się do kolorów :)


No i konkursy.. do pierwszego - plastycznego.. niektórych trzeba było namawiać.. ale nagrody są silną motywacją :) na kolejne nasze dzieci tylko czekały :) Był też pokaz mody ekologicznej :)
 Pokaz magii :) lub iluzji jak kto woli :)  Hania i Nicolas mieli możliwość spróbowania własnych sił ;) Obojgu baaardzo się podobało

 I  wielkie bańki mydlane.. które dziecko ich nie lubi... Ba.. dorośli się cieszą :)
 Pokaz mody :)
 
  I fascynacja...  Hania ogląda występ Romskiego Zespołu..  I nie wiem do końca czy to śpiew.. Czy te piękne suknie.. a może wszystko razem.. 



Ja wróciłam z ziołami w doniczce - miętą, tymiankiem i lawendą :)

Na szczęście organizatorzy zadbali żeby miejsce przeznaczone na zabawę dla dzieci było zacienione,, Było upalnie, ale mimo wszystko w cieniu .. :)  A najważniejsze, że dzieci zadowolone :) i nawet nie wiadomo kiedy minęło te kilka godzin :)


Dzisiejszy dzień również poza domem :) co prawda bardziej "służbowo" ale i dzieci skorzystały :), ale o tym jutro :)
 

sobota, 27 lipca 2013

upał ..woda... .. jezioro :D

Najpierw pobudka około 6 ... a za oknem deszcz.. masakra jakaś.. bo prognozy mówiły zupełnie co innego i wyjątkowo dzieciaki wiedziały już o całodniowym wypadzie nad jezioro.. a tu wychodzi na to, że plany trzeba będzie zmienić i to gwałtownie.. i nie wiadomo na co..  Bo jakby chłodniej było tylko to co innego, ale deszcz??...  Gabryś, Wiktoria i Hania spali jeszcze więc poprosiłam chłopaków o cichą zabawę.. Na szczęście  po 8 po deszczu nie było już śladu a temperatura na dworze zapowiadała piękną pogodę :)
Miejsce znaleźliśmy świetne.. zacienione, bardzo blisko brzegu :).. jak to zwykle bywa apetyty dopisywały, ale znając już doskonale nasze dzieci w tym względzie byliśmy na to przygotowani :)
.. ba... wróciliśmy nawet do domu z paczką "paluszków" :D

W wodzie - istne szaleństwo :) - dzieci wychodziły z wody jedynie zjeść, napić się, albo po kolejną warstwę kremu przeciwsłonecznego :D



 Grześ z Maćkiem i Hania budowali "basen" dla Gabrysia :) - uciechy mieli z tego masę :)  Gabryś również :)
 
Sąsiadce i jej synkom dziękujemy bardzo za fotelik!!


piątek, 26 lipca 2013

farby .. kolory :D

poranek obudził nas chłodny .. od razu okazało się, że planowaliśmy basen nic z tego nie będzie.. niezbyt długo zastanawiałam się co będę dziś robić...  zapytałam tylko Sebastiana co on na to :D bo mój plan = jego 100% energii :D
Postanowiłam odświeżyć pokój Hani i Maćka - "odziedziczyli" oni pokój po Oktawii i Gosi..  w związku z tym, że dziewczyny bardzo szanowały to co miały - pokój nie był w ogóle odświeżany przez te dwa lata.. a od grudnia kiedy zamieszkały tam nasze biol. dzieciaki to już  wcale.. .. i zbierałam się do odmalowania od początku wakacji .. i dziś nastąpił ten dzień :D..
Przejrzałam jakie farby nam zostały i ciemny fiolet został przemalowany na jasny fiolet :D - farby wystarczyło akurat na jedną ścianę - zgodnie z planem :), druga fioletowo/zielona została przemalowana na błękit...  zostały jeszcze dwie.. ale te są z naklejkami i na razie mam dylemat.. ruszać czy nie ruszać..  nie są jakieś straszne (że te ściany)..  ale wypadałoby jednak całość..
Hania błękitem zachwycona :) Maciej dowie się jutro :) - dopiero dziś w nocy wrócił w Warszawy :) i został na noc u babci :)

Dobrze, że w zamrażarce mieliśmy jeszcze kotlety  mięsno warzywne :D- zostały odmrożone i zagotowane w pysznym sosie pomidorowym :D - obiad szybki i ponoć przepyyyszny :) - dokładki były :) Dobrze, że dzieciaki z dworu deszcz przegonił dopiero późnym popołudniem :)

Jutro czeka nas trochę załatwiania.. i kontrola u lekarza..  i musimy zdążyć jutro...

Dzisiaj był generalnie dzień pozytywnych wiadomości :) Mimo dużych wątpliwości okazało się, że będziemy mogli zwiedzić Zamek w Malborku :) Dla chłopaków będzie to niespodzianka - wiadomość została potwierdzona dziś :)

Nasi chłopcy zostali też wybrani do testowania zeszytów kreatywnych dla chłopców :) W skład Tilox wchodzą 3 książeczki: Warriors, Air Force i Robots.  Jak tylko do nas dotrą na pewno się pochwalę :) chłopcy już się cieszą :D

środa, 24 lipca 2013

upalnie :)

Na szczęście wczoraj Grześ wyszedł ze szpitala :) O tym, że zostanie wypisany wiedziałam już tuż po godz. 9, ale powiedziano nam, że dokumenty, zmiana opatrunku.. zajmie około 2 godzin.. i dobrze, ze spytałam, bo miałam zamiar dzwonić już po Sebastiana.. więc  za jakieś 15 minut bylibyśmy już gotowi :D ,  ale już po 11 byliśmy gotowi do wyjazdu :D
Grześ musi jeszcze do czwartku ograniczyć chodzenie, ale leżeć w domu to już inaczej niż w szpitalu :)

Dzisiaj ze względu na pogodę postanowiliśmy pojechać nad jezioro :)  było super :) byliśmy w Rokitkach :) - woda czysta, plaża piaszczysta :) -brzeg długo długo  płytki :) Dzieciaki wniebowzięte.. Cieszyło mnie to, że Gabryś mimo jego uwielbienia dla wody ( w wannie) bawił się na brzegu i nie bawiła go głębsza woda, a wręcz przeciwnie - czuł do niej respekt :)

Po powrocie czekała na nas niespodzianka :)  Basieńko dziękujemy :)  i dziękuję też za bardzo inspirującego bloga :) - już Ci to mówiłam :) ale uwielbiam tam zaglądać :)   www.tuqtu.pl/


* dla "życzliwego" - Jeśli piszę, że jedzieMY bądź poszliśMY to znaczy, że byłam tam i ja i mój mąż .. i nie widzę potrzeby informować o tym osobno... Tak samo jeśli jest informacja, że ja jestem z Grzesiem w szpitalu, to dla każdego normalnego czytelnika, jest to jednoznaczne z tym, że Sebastian jest w domu pozostałymi wszystkimi dziećmi i to znaczy, że nie leży tylko musi ugotować, podać jedzenie, sprzątnąć i zrobić wiele innych rzeczy, które się robi przy dzieciach.. Poza tym blog nie jest po to, żeby rozliczać kto  w danym dniu ugotował, sprzątnął łazienkę czy nakarmił Gabrysia..
Sebastian jest dyspozycyjny, pracuje, mimo, że za swoją pracę od stycznia nie dostaje wynagrodzenia.. a w związku z tym, że jest tak samo potrzebny jak ja nie ma możliwości podjęcia stałej pracy na etat... To, że nie piszę "Sebastian zrobił dziś..." to nie znaczy, że nie robił nic...  
To na tyle.. i mam nadzieję, że temat jest skończony ;)

poniedziałek, 22 lipca 2013

poweekendowo :)

Ciepło i przyjemnie :) tak mogę opisać nasz weekend :)

W sobotę gościliśmy w osadzie Danieli :) Niestety z przyczyn technicznych nie było możliwe ich karmienie, ale i tak odpoczęliśmy bardzo :)
Gabryś testował wszystkie sprzęty, a chłopcy większość czasu spędzili na zamku dmuchanym.

W niedzielę, w związku z tym, że Sebastian zaplanował wycieczkę rowerową a ja w taki upał uznałam, że nie jestem w nastroju na rower, zabrałam wózek i najmłodsze dziecię na dłuuugi spacer do parku i nie tylko ;)  a Sebastian z resztą dzieci pojechali rowerami :)

Dzieciaki wróciły bardzo zadowolone ( i zmęczone :D), a ja mimo bolących nóg ;) wypoczęta.. Udało mi się też kupić Grzesiowi książkę  - niespodziankę na pobyt w szpitalu :)

Dziś mieliśmy być na oddziale o 7.30. Udało nam się tak zorganizować, że tuż przed właściwą godziną byliśmy już na miejscu :) Grześ jest na sali z dwoma chłopcami. Jest już po zabiegu i czuje się stosunkowo dobrze.. tylko głodny, bo jeść mu jeszcze nie wolno po narkozie.. Byłam przy nim do 17.30 - wtedy zmienił mnie Sebastian a ja z dziećmi wróciłam spacerkiem do domu ;)

Maciek odwieziony wieczornie do babci :) - jutro jedzie do Warszawy - to będzie jego pierwsza podróż do stolicy :) wróci za 3 dni :)

Do 16 sierpnia  jest o dwoje dzieci mniej.. Piotr i Maciej pojechali do domu rodzinnego na tzw. "urlopowanie".


Bardzo dziękuję Pani Renacie :)  - za ubranka dla Nicolasa i Gracjana :) i za czasopisma dla chłopaków ;)


A jak ktoś byłby zainteresowany to do 28 lipca w promocji są Lampion na Kolumny i Podstawka na Świeczki Tealight z kolekcji Czysta kreacja taniej aż do 25 %!  :)  Są cudne :) i udekorować je można na każdą okazję :) np. tak:

piątek, 19 lipca 2013

basenowo :)

Dzisiaj stwierdziłam, że wybrać się  z naszą gromadką na dłuższe wyjście to duże wyzwanie :D .. ale od początku..

Przedpołudnie - przynajmniej dla mnie i dla Grzesia - upłynęło szpitalnie i pod znakiem badań - Grześ  w poniedziałek idzie do szpitala na planowany zabieg i dziś czekały go badania.. W szpitalu stawiliśmy się przed godz. 10.. wyszliśmy tuż przed 13.. Myślę, że nie było źle, a Grześ był bardzo bardzo dzielny! :)

Nie wiem jeszcze dokładnie komu mam podziękować :), ale się dowiem i podziękuję imiennie :D za możliwość nieodpłatnego wejścia na basen..  No i dziś poszliśmy.. Zwykle moja cierpliwość ma niewyczerpywalne pokłady, ale dziś już myślałam, że za moment dotrzemy do ich dna..  Bo niby wszyscy wszystko wiedzą, a tuż przed wyjściem okazuje się, ze jeden nie ma majtek, drugi ma zamiar wyjść w samych kąpielówkach , "ręcznik? yy gdzieś mam"...  "nie mam butów"... "ja bym jeszcze zjadł", " pić mi się chce", "siku".. "pobrudziłem ręce", "nie wiem gdzie jest moja czapka" , " a mogę?", " a on mnie popycha", " a ona się na mnie patrzy", " on koło mnie stoi"...  W stereo ciężko czasem odbierać, a taka ilość informacji, próśb gdy JUŻ wychodzimy.. ufff... ale daliśmy radę.. dzieci miały ostatecznie zadbać o to tylko żeby mieć strój na sobie ( oczywiście każdego z osobna trzeba spytać, czy na pewno ma :D)  i coś na przebranie w ręku.. to co w ręku miało iść do torby położonej na samym środku przedpokoju.. i iść do auta gdzie czekał już Sebastian, a ja zadbałam o całą resztę :)
Ostatecznie było za mało jednego ręcznika i .. mimo wszystko jednych majtek :D na przebranie.. ( zamiast do torby trafiły na stół :D)...

Na basenie oczywiście istne szaleństwo :), .. ale jak mogło być inaczej skoro dzieci  + woda :D, ale dzieci były właściwie grzeczne i obyło się bez zgrzytów ;)

Na miejscu okazało się, że Niki na basenie był pierwszy raz :) jego radość - bezcenna :)
Agnieszce i Mariuszowi dziękujemy za pomoc :D bardzo dziękujemy :)

Gabryś na szczęście już się całkiem zaaklimatyzował :) chętnie przebywa na rękach też u Sebastiana co zdecydowanie poprawia moje możliwości logistyczne :D Zaczął wstawać też troszkę później :D

czwartek, 18 lipca 2013

Wakacyjnie :)

Piszę rzadziej bo w ciągu dnia potrzeba tyle energii, że często na wieczór jej już nie wystarcza :) Ale postaram się mimo wszystko żeby było stosunkowo systematycznie ;)

W dniu wczorajszym w związku z badaniami jednego z dzieci musieliśmy pojawić się we Wrocławiu. Uznaliśmy, ze to dobry pretekst do zorganizowania wycieczki i atrakcji dzieciom.
Pomogło nam w tym zoo Wrocławskie  http://www.zoo.wroclaw.pl/   . Nicolas, Wiktoria i Gracjan w zoo byli pierwszy raz. Widać było, że jest to dla nich niesamowite przeżycie :)  Główne pytanie Gracjana ( zadawane przy KAŻDEJ klatce, KAŻDYM wybiegu...)...  "co się stanie jak tam wejdę?" :D Co mi zrobi to zwierzę" :)  oczywiście konieczne było odczytanie wszystkich tabliczek :)  - tych informacyjnych również :)  przy krokodylach uważaliśmy szczególnie gdyż istniały uzasadnione obawy, że zechce osobiście sprawdzić :D
Ale cieszy mnie przeogromnie fakt, że wchodząc do pomieszczeń szczególnych ( motylarni, pawilonu z małpkami funkcjonującymi bez klatek) wszystkie nasze dzieci potrafiły się zachować odpowiednio - szeptały, nie biegały, nie pukały w szyby :)
Gabryś buzię otworzył patrząc na niedźwiedzie :) chwilę później już śmiał się do misia i próbował z nim dyskutować :)
Nicolas zachwycony był głównie zebrami - podchodziliśmy do nich dwa razy żeby mógł się napatrzeć. 
Maciuś do teraz opowiada o wielkich pająkach, Hania o wężach :)
Nieodmiennie w akwarium poszukiwany był "Nemo" :)
Jedyne co dzieci niemile zaskoczyło to brak.. żyraf..  Myślę, że były, ale zrobiliśmy błąd nie zaopatrując się w mapki ( moim zdaniem  - niezbędne - dopóki w zoo  budowane jest afrykarium) i mimo kilkunastominutowych poszukiwań nie udało nam się do nich dotrzeć :)
 Co tam można znaleźć w tej zagrodzie?? ... żółwie :D

 Takie okazy mieliśmy możliwość oglądać :)

 O tak się bawiliśmy :)

 Plecak jest, ochrona przed słońcem też:) mały wycieczkowicz :)


Dzieciom podobało się bardzo - było całkiem sporo młodziutkich zwierząt, co chyba generalnie u dzieci wzbudza pozytywne uczucia ;D Maleńki hipopotam, "sarenki", które nie bały się i podchodziły blisko ogrodzenia.. i  kolejny hit ;) - renifery św. Mikołaja ;) z młodymi oczywiście :)

Na koniec zostawiliśmy sobie "zwierzyniec", w którym dzieci mogą mieć bezpośredni kontakt ze zwierzętami - można nakarmić w nim kozy -specjalną karmą :) śmiechu było co niemiara zwłaszcza, ze zwierzęta te przyzwyczajone do dzieci, do karmienia same niemal wchodzą na kolana i "proszą"  o smakołyki :)

Pod koniec wycieczki nogi bolały mnie baaardzo - mimo, że nie udało nam się zobaczyć wszystkiego :) - to dobrze, bo zawsze pozostawia to pewien niedosyt i chęć na kolejny raz ;) - dzieci nie skarżyły się wcale i nawet wracając do auta ciągle biegały co świadczyło, że ciągle nie mają dość :) Ba... żadne nawet nie usnęło w drodze do domu.. i chyba dobrze, bo nie wróciliśmy późno, a po kąpieli, kolacji padły wszystkie :) ... i dziś pozwoliły nam pospać aż do godz. 8 :D

Myślę, że jeszcze trochę czasu potrzeba żeby zgrać się na nowo - w nowym składzie :) - dobrze, że towarzyszyła nam Patrycja :)

Jutro czeka nas kolejne szpitalne przedpołudnie z badaniami..  tym razem w Legnicy i mam nadzieję, że w miarę sprawnie i szybko to minie :)

niedziela, 14 lipca 2013

pożegniania..

Jedno czeka nas jutro..  Już wiem, że nie będzie łatwo.. choć od początku wiedzieliśmy, ze Kasia spędzi z nami jedyne ( a może "aż") trzy tygodnie.., ale jak już chyba kiedyś pisałam.. "serce nie sługa".. bo rozum faktycznie wiedział.., ale serce..
Od kilku dni przyzwyczajaliśmy też dzieci do myśli, że z K. jutro będziemy się żegnać.. może to jest powód, że Hanka całe swoje uczucie przerzuciła na Gabrysia (mówi o nim Gabryniu lub Gabriel) .. tego pewnie się nie dowiem, ale przyczyna jest całkiem możliwa..

Choć mi i tak będzie łatwiej, bo to nie ja ją przebierałam, karmiłam, nosiłam..  Myślę, że długo będziemy wspominać jej "gadanie". Kasiula już bardzo niedługo trafi w dobre ręce rodziców adopcyjnych, których mieliśmy przyjemność poznać :)
Życzymy samych dobrych chwil Maleńka :D

Gabryś poczuł się już na tyle bezpiecznie, że zaczął schodzić z rąk ( chociaż do południa ;)) , zwiedzać dom, broić, :) jego ulubionymi "zabawami" są próby złapania kota (udało mu się na szczęście tylko raz tylko dlatego, ze nikt nie wiedział, że kot leży na krześle i zabrakło natychmiastowej reakcji), ściąganie kurków z kuchenki, wyciąganie kubków z szafki, zamykanie wszelkich drzwi, szafek, szuflad, próby dorwania się do mojej kawy ;D ( tu akurat brak udanych prób) :D 

Do łask dzieci wróciła piaskownica :), budowanie zamków, gotowanie naleśników i zup :) to ostatnio  ulubione zabawy :)

Jutro P. zaczyna półkolonie. Miał chodzić na nie z Grzesiem, ale z powodu szpitala, przełożyliśmy półkolonie G. na sierpień. W związku z tym, że Maciej i Piotr nie darzą się wielką sympatią ( choć trzeba przyznać, że nie kłócą się bo zwyczajnie starają się nie wchodzić sobie w drogę)... M. również jest zapisany na późniejszy termin.

Gracjan układał puzzle, drugie wyciągnęłam dla Wiktorii, która ewidentnie chciała pomóc bratu przeszkadzając mu tym samym ;) .. Niemal dwie godziny spędziła na układaniu 4 obrazków ( 6 elementowych), rozkładaniu i układaniu po raz kolejny... nawet propozycja wyjścia na dwór nie była dla niej atrakcyjna.. Czuję, ze w dniu jutrzejszym będzie powtórka :)..

Zaczął się jakiś czas temu u nas sezon wiśniowy :) kompot z wiśni i mięty znika bardzo szybko :), ale ciasto z wiśniami stało na stole jeszcze krócej :) To był moment :) gotowe ok 16, po kolacji zniknęły ostatnie kawałki :)  Dobrze, ze ciasto szybkie to jutro będzie kolejne :)  Chłopaki pół dnia mogliby spędzać na drzewie ;) ale niech jedzą :) przynajmniej się nie zmarnuje :)
W tym roku pierwszy raz mamy swoje borówki - niewiele - ale jednak- pilnowałam bardzo żeby nikt nie oberwał wcześniej, a teraz sprawiedliwie dzielę :)


Chciałabym w tym miejscu podziękować dwóm osobom:

Panu Krzysztofowi za ... czujność, za to, że chciało się Panu zareagować :)i przez to za pomoc :) za to że rower Nicolasa ciągle może służyć dziecku! :)

Pani Renacie z Wałbrzycha - za upominki dla dzieci :) Dziękujemy za okazane serce i wrażliwość :)
Jestem pewna, że chomiki zuzu będą jutro atrakcją numer jeden :D

czwartek, 11 lipca 2013

I minął rok..

Odkąd się z Wami przywitałam na blogu oczywiście :)
Kilka statystyk :D - bo nie ukrywam, że często do nich zaglądam z ciekawości :)
Przez ostatni rok zajrzeliście do nas ponad 17.000 razy!
Średnia liczba wyświetleń w miesiącu to ok 2300..
Najwięcej wyświetleń jest oczywiście w Polsce.. ale widzę, że regularnie jesteśmy podczytywani w Niemczech, Rosji, Wielkiej Brytanii, Belgii, Stanach Zjednoczonych. Są również odwiedziny z Indii, Malezji, Pakistanu, Włoch, Ukrainy, Izraela, Czech, Holandii, Irlandii, Francji, Szwecji). Dziękujemy i zapraszamy w dalszym ciągu :)
W tym miejscu dziękuję Agacie  - za pomoc w stworzeniu bloga, w dodawaniu pierwszych zdjęć, w przeredagowywaniu pierwszych wpisów  :) - Kochana jakby nie Ty, w życiu nie dałabym rady :)

W związku z tym, ze było to dla nas ogromnym - bo niespodziewanym - aczkolwiek  bardzo przyjemnym zaskoczeniem - podziękuję w tym miejscu raz jeszcze - Komuś anonimowemu, bo na paczce  całkowicie nieczytelne były dane nadawcy... ślicznie dziękujemy za pieluchy, chusteczki, szampony, mleko,  buty dla Grzesia i słodycze!! Wszystko bardzo się przyda a ciastka bardzo dzieciom smakowały :)

Panie Krzysztofie -w imieniu Hani dziękuję za prezent urodzinowy :) kociak zajmuje honorowe miejsce na stole :D  i faktycznie jest cudny :)

W dniu wczorajszym nadeszła pora na wymianę kuwety :) - używamy tekturowej. Jest moim zdanie bardziej higieniczna i.. ładna :) Grześ z Hanią kolorowali obrazki.. Później dołączył do nich Gabryś. ale on niekoniecznie wiedział co zrobić z kredkami :D







W związku z tym, że pogoda dopisała wczorajsze przedpołudnie spędzone basenowo :D popołudnie rowerowo :) Hania radzi sobie już bardzo dobrze na dwóch kółkach -łącznie ze "startowaniem" i hamowaniem:) myślę, że jeszcze "chwila" ćwiczeń i na wycieczki będzie mogła jeździć sama a nie na foteliku :)
Gracjan musi poćwiczyć.. pilnowanie siebie, grupy i stosowanie się do zasad ;) ale damy radę  i z tym :)

Ostatniej nocy Gabryś i Kasia wcale nie dali nam pospać... do północy było ok.. a potem wstawało najpierw jedno, potem drugie.. jak udało nam się uśpić, któreś to drugie je budziło.. Ja siedziałam obok Gabrysia, Sebastian  nosił Kasię.. ostatecznie usnęli koło 2.15.. my trochę później.. pobudka nie inaczej jak po 5.. 

Dziś pogoda niekoniecznie sprzyjała długim spacerom - byliśmy na jednym przed południem... niestety po obiedzie - w momencie kiedy zbieraliśmy się na kolejne wyjście zaczęło lać ..:/  jakby za długo słonecznie było.. no cóż..  klocki niezmiennie zajmują nasze dzieciaki na długie godziny :) i dzięki Wam mamy ich tyle że wszystkie mogą się bawić i  składać z nich to na co mają ochotę :)
Wczoraj np.. były to promy i rakiety kosmiczne.. Sebastian włączył im na necie starty takich rakiet a potem testowali to na swoich modelach :)

Co dzień walczymy też z komarami.. Najbardziej pogryzione są Hania i Kasia. Komary niemal nie tykają Gracjana i Nicolasa..

niedziela, 7 lipca 2013

7 lipiec :)

Przepraszam, za milczenie, ale ostatnie dni  obfitują w tyle wydarzeń, że wieczorem padam i komputer to ostatnia rzecz, o której myślę..

Nasz dzień rozpoczyna się teraz dużo wcześniej. Maluchy wstają  zwykle w okolicach 5-6 rano..  staramy się aktywnie zająć im czas żeby nie pobudziły resztę dzieci.. W przeciągu dwóch tygodni zdarzyło się tylko raz, że wstaliśmy o 7.45..  aż się zdziwiłam, że się wyspałam :)

Ostatni tydzień spędziłam z Patrycją - Sebastian był na szkoleniu..  Wybrałyśmy "metodę spacerową"...  dużo ruchu  okazywało się niemal zbawienne dla dzieci :)  padały niemal natychmiast po kąpaniu :) ale zmęczenie nie mijało nas :) tyle, ze przed nami zostawało jeszcze pranie, posprzątanie, obiad :) ale dałyśmy radę :) a dzieci jakie zadowolone :)

Wczoraj obchodziłam imieniny :) Byłam niezmiernie zaskoczona - i to bardzo przyjemnie - otrzymując od Grzesia bukiet polnych kwiatów :)  I może nie zaskoczona, ale cieszyłam się przeogromnie, że o tym małym święcie pamiętali wszyscy moi najbliżsi.

Chłopcy korzystają w wakacji - piłka, rower i wieczorne seanse  filmowe :)

Wiktoria uwielbia uczestniczyć we wszystkich obowiązkach domowych - byleby być z dorosłymi. Lubi się stroić - co wcale mnie nie dziwi :):) - codziennie wybieramy inną sukieneczkę :)

Gracjan po obejrzeniu jednej z książek Nicolasa zaczął dopytywać o góry - bardzo chciałby je zobaczyć.  Nie wiem czy uda się to w te wakacje, bo na dzień dzisiejszy oszczędzamy na wyjazd nad morze, ale uważam, że nie ma rzeczy niemożliwych, a do Karpacza nie ma znowu przecież jakoś specjalnie daleko..

Hania ewidentnie uwielbia Gabrysia.. zastanawiałam  się, czy nie nadejdzie zazdrość ( bo mimo wszystko zdecydowaną większość dnia Gabryś jest u mnie na rękach).. ale przynajmniej na dzień dzisiejszy nic takiego się nie pojawia.. nawet wręcz przeciwnie. Wczoraj w drodze powrotnej z zaprzyjaźnionego RDD Gabryś trochę marudził .. Hania po krótkiej  chwili - sama z siebie - zaczęła go zabawiać - podawała mu swoje przybory szkolne ( dla niej bardzo ważne bo to prezent urodzinowy od babci )..  co chwilę sprawdzała czy nic nie zginęło, a jeśli G coś zrzucił bez cienia zniecierpliwienia podnosiła i podawała po raz kolejny. Dziś również widząc jak ja bawię się z Gabrysiem podeszła i zaczęła mnie naśladować...
Mimo swojej sympatii dla tego młodego człowieka dzielnie broni swojego kota przed jego małymi aczkolwiek silnymi rączkami. Jak nie może poradzić sobie sama krzyczy o pomoc :)

W związku z tym, że w tym tygodniu pogoda po raz kolejny dopisała był basen, woda :) na podwórku, bo ani ja ani Patrycja nie mamy prawo jazdy :)  ale biorąc pod uwagę radość dzieci - to wystarczyło :) Zdjęć w wodzie nie ma, bo za bardzo obawiałam się odejść choć o pół metra od Gabrysia, który wodę uwielbia :) i za cel przyjął sobie nurkowanie.
 Po zabawie w wodzie - zabawa kamyczkami :)

 Kasia pogardziła wodą w basenie - ale woda w pojemniku + zabawki + świetne towarzystwo to jest to :)

 Wiki i Gabryś postanowili sprawdzić, czy zabawka Kasi jest faktycznie bardziej atrakcyjna niż basen :)
 
W piątek mieliśmy przesympatycznych gości z Krosna Odrzańskiego - przyjechały Panie i Pan z PCPRU - może i nie było "spokojnie", ale na pewno bardzo miło ;) W imieniu dzieci dziękujemy za słodkie upominki :)