niedziela, 19 maja 2013

Noc muzealna.. magiczna :)

Ja już dawno mówiłam, że wierzę w cuda :D I tym razem cud nastąpił :)

Z samego rana okazało się, że Pan Grzegorz, który raz na jakiś czas nam.. auto stawia na nogi jest w stanie zająć się nim.. Sebastian miał być w ciągu 15 minut w zakładzie, więc był :)
Okazało się, że faktycznie do naprawy był drobiazg, ale trwało to dość długo.. przed 11 dopiero wrócił do domu z naprawionym busem, ale w tym momencie ja już byłam przygotowana :) posprzątane, kanapki zrobione, owoce, picie w plecakach, jakieś koszulki na przebranie i kawa dla męża :)
Oczywiście nie było możliwość żebyśmy zdążyli na pierwsze warsztaty i przedstawienie, ale była duża szansa, że dzieciaki skorzystają z kolejnych warsztatów...

Najpierw - byliśmy w Ośrodku Działań Twórczych "Światowid". Dzieci próbowały zaprzyjaźnić się z gliną :)




 
Kolejnym miejscem  naszej dzisiejszej przygody była  GA-PA Galeria Sztuki i Rzemiosła - tu zdania były podzielone co do tego co podoba nam się najbardziej :) wszystko było super, choć każdemu podobało się coś innego :)
Następnie udaliśmy się do pracowni ceramiki i szkła 4sztuki - tu mieliśmy możliwość zobaczyć jak powstaje kubek z gliny :) - te młodsze były bardziej zafascynowane gotowymi już produktami - kolorowymi, o przeróżnych kształtach; starsze dzieci natomiast z ciekawością obserwowały to co pokazuje Pani.
 
Postanowiliśmy się przenieść na drugą stronę Odry.. i to okazało się nie lada wyczynem.. sam przejazd nie - ale znalezienie w okolicach rynku miejsca do zaparkowania.. Udało nam się jednak  znaleźć miejsce :)
 
Żeby nie było za łatwo - nie udało nam się znaleźć wszystkich planowanych pozycji z mapki :) rynek zeszliśmy z trzy razy wzdłuż w wszerz :) I dzieci i ja sama :) z  fascynacją obserwowałam mnóstwo motocykli, których nie dało się nie zauważyć w okolicach samego rynku..
Muzeum Minerałów jednak udało nam się znaleźć :)

zdjęcie przy wielkim meteorycie chciał każdy :)

"ciociu to mi się podoba najbardziej!"
 
Po dotarciu do Galerii Awangarda i skorzystaniu z ich propozycji postanowiliśmy wracać na parking po drodze odwiedzając jeszcze jedno muzeum :) Była to dobra decyzja..
Po pierwsze - doszliśmy tam tuż po 17 - kiedy kolejka kończyła się tuż za schodami, a nie 200 metrów za bramą główną :)
Zdjęć nie mam bo robić nie można było.. ale dla dzieci było to ciekawe doświadczenie.- chodzi o Muzeum Człowieka, Katedra Antropologii Uniwersytetu Wrocławskiego..
 
Dzieci nie marudziły i nie jęczały wcale.. ja miałam na to ochotę.. :D nogi bolały mnie tak bardzo, że jedyne o czym marzyłam to. usiąść..
Czasu jedna na to nie było :) Posiłek po drodze i kolejne przemieszczenie się autem :) - tym razem celem było Muzeum Geologiczne :)  Kolejny wspaniale spędzony czas :) - Dzieci z pomocą wykonały piękne odlewy skamieniałości niezwykłych zwierząt sprzed milionów lat.. :)
 
 
 Potem zeszliśmy na dół ( masakra dla moich nóg).. -Tam Pani Ania odpowiadała na pytania, można było podotykać skał, skamieniałości.. i .. zęba niedźwiedzia jaskiniowego :)
.. wychodzi na to, ze bez obyło się bez skarg, ale nie tylko ja byłam zmęczona..
 
Za długo jednak Maluchy nie posiedziały.. trzeba było wrócić na górę .. po odlewy.. zdecydowanie zostałam w tyle :D.. Weszłam do sali w trakcie poszukiwań.. Otóż okazało się.. , że "Zaginęły" odlewy gipsowe Nikiego.. To znaczy odlewy były - karta z jego imieniem również, ale młody twierdził, że to nie jego, że on miał inne.. Chodził więc z Panią i szukał coraz bardziej spanikowany..  Dobrze, że Pani w pewnym momencie zapytała co on miał.. I tu N. opisuje.. formę :) .. Baardzo sympatyczna Pani przyniosła formy, pokazała Nikiemu, że to właśnie jego skamieniałości, że wszystko pasuje :)  Spakowaliśmy dzieła , podziękowaliśmy i poszliśmy coś zjeść :)

Było już dosyć późno i podjęliśmy decyzję, że jeszcze jedno miejsce i wracamy.. Przejrzeliśmy jeszcze raz informator i zdecydowaliśmy, że będzie to Humanitarium..  Bardzo dobra decyzja :)
Na początku tylko okazało się, że trzeba było rezerwować miejsca, o czym nie wiedziałam, ale Pan pocieszył czekających ( bo nie tylko my nie wiedzieliśmy o konieczności rezerwacji), że około 20 osób wchodzi bez rezerwacji, trzeba tylko odczekać swoje.. No to czekaliśmy :)..
Komary nas zjadały, ale uznaliśmy, ze warto..
Po ponad godzinie byliśmy 8 w kolejce.. drzwi się otworzyły, wywołano ludzi z rezerwacją.. i tu ok. - rozumiem.. ale za chwilę ludzie, którzy stali za nami zaczęli podchodzi z boku tak, że po minucie byłam jakoś z 30  w kolejce i bez perspektyw na wejście.. I tu Sebastian się zdenerwował..  Grzecznie aczkolwiek stanowczo powiedział co na ten temat sądzi.. Nie odezwał się nikt.. a nam się udało wejść jako pierwszym z tej grupy ( było już po 21..)
Wypróbowaliśmy wszystkiego co się dało i po uznaliśmy, że zgrana z nas paczka, bo każdy był najlepszy w czym innym :D ( Sebastian górował w rozpoznawaniu zapachów, Piotrek w równowadze, ja  w refleksie, Maciek w szybkości).  Ciekawe  to było doświadczenie..

Mam nadzieję,  że będą pamiętać ten dzień jako jeden z wyjątkowych :)
Bardzo się cieszę, że się udało! :)
 
 
 

 

2 komentarze:

  1. Cieszę się, że udała się Wam wycieczka i jestem pewna, że w Gdańsku nie będziecie się nudzić:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tyle wrażeń w jeden dzień, że mi zostaje tylko pozazdrościć ;)

    OdpowiedzUsuń